Popularne posty

niedziela, 2 marca 2014

Jak przejść od słów do czynów - motywująca historia Sary Nowok



Dzisiejszych artykuł dedykuję  wszystkim kobietom śledzącym mojego bloga, chciałem wam przybliżyć historię Sary Nowok ,którą miałem okazję poznać na ostatnim Training Campie. Sara jest świetnym przykładem tego jak przejść od słów do czynów, i przejść diametralną metamorfozę swojej sylwetki. Wytrwałość w dążeniu do wyznaczonych sobie celów sprawiła że już pod koniec marca Sara zadebiutuje na scenie sportów sylwetkowych. Ze swojej strony życzę jej powodzenia, oraz trzymam kciuki za jej sukces, a was serdecznie zapraszam do lektury.


Od kiedy pamiętam, byłam chodzącym kompleksem. Może nie były to aż takie kompleksy, przez które nie wychodziłam z domu, ale zawsze marudziłam, narzekałam i wymieniałam całą listę rzeczy, które chciałabym w sobie zmienić. Oczywiście na tej liście zawsze były szerokie biodra, grube uda, „boczki” Chyba jak 99% kobiet, po prostu narzekałam na to, co miałam. W 2011 r, za namową koleżanki poszłam do fitness klubu, po 1 dniu, koleżanka odpuściła, a ja z racji tego, że od razu kupiłam miesięczny karnet, postanowiłam go wykorzystać. Oczywiście odwiedzanie klubu opierało się głównie na treningu aerobowym oraz ‘katowaniu’ brzucha. Z czasem chodzenie na siłownie stało się dla mnie sposobem na zabicie czasu, nudę. Chodziłam z różną intensywnością, ale starałam się regularnie, kilka razy w tygodniu zaliczać treningi. Z czasem trafiłam na inną siłownię, gdzie poznałam  Monikę Mann trenerkę, kobietę z pasją, zaangażowaniem, pozytywnym nastawieniem a przede wszystkim, profesjonalistkę w tym co kocha robić! Monika, która sama startowała w debiutach kulturystycznych, zaszczepiła we mnie bakcyla i to właśnie przez nią zaczęłam się interesować sportami sylwetkowymi. Na samym początku przegrzebałam Internet, gazety, zaczęłam się interesować wszystkim, co z tym związane. Padła także propozycja, żeby przygotować mnie do startów w debiutach już wtedy, niestety brak, determinacji i ograniczenie w „głowie- brak wiary w siebie i swoje możliwości” sprawiły, że odkładałam to „na później”. Chciałam to zrobić, przygotować się do zawodów, zrobić to przede wszystkim dla siebie, ale zawsze kończyło się tylko na gadaniu.
Powoli uzależniałam się od chodzenia na siłownie, byłam tam minimum 4/5 razy w tygodniu. Moje treningi nie opierały się już tylko i wyłącznie na godzinach aerobów. Wprowadzałam trening siłowy, poznawałam nowe ćwiczenia, testowałam je na sobie, uczyłam się jak ćwiczyć z ciężarem. Interesowałam się wszystkim, co z tym związane, pogłębiałam wiedzę na temat diety, treningu, suplementacji i całej otoczki związanej z zawodami, ale robiłam to na własną rękę, często błądząc w „internetowym śmietniku”, w którym jak wiadomo, znaleźć można masę bzdurnych oraz sprzecznych informacji. Zaczęłam testować na sobie diety, starałam się wprowadzać zdrowy styl życia, ale zawsze po pewnym czasie łamałam się i wracałam do początku. Dopiero z początkiem, 2013 r. coś się zaczęło zmieniać, miałam już jakieś pojęcie, zostałam swoim własnym królikiem doświadczalnym, jeśli chodzi o odżywianie, powoli zaczęłam zdobywać świadomość tego, co jeść i jak jeść, żeby zobaczyć pierwsze efekty treningów. Poznałam swojego chłopaka, który również interesuje się sportami sylwetkowymi i tak wspólnie się wspieraliśmy. Mogłam liczyć na jego wsparcie na siłowni, rozplanowane treningi, kontrole techniki wykonywanych ćwiczeń. Nie ma niczego lepszego od wspólnej pasji. Pierwsza połowa 2013 r. upłynęła głównie na skupianiu się nad treningiem, poznawaniem swoich możliwości. Spodobało mi się to, że pomimo tego, że jestem kobietą, zaczęłam operować dość dużymi ciężarami jak na swoją płeć, nabierałam siły, szlifowałam technikę, poznawałam nowe ćwiczenia, ale nadal nie mogłam połączyć tego ze zdrową, zbilansowaną dietą, która jest tak naprawdę kluczem do sukcesu, jeśli zależy nam na zbudowaniu estetycznej, zdrowej sylwetki. 




Dopiero w listopadzie 2013r., kiedy pojechałam pierwszy raz do Krakowa na Warsztaty Treningowe Training Camp prowadzone przez Norberta ‘Fenix’a’ Tymczaka i Martka ‘Oleya’ Olejniczaka, coś się zmieniło. Tam właśnie poznałam Norberta, który odświeżył u mnie temat debiutów w sportach sylwetkowych. Zaproponował mi współpracę, zachęcił i cholernie zmobilizował. Od tamtego dnia, jakby za ‘dotknięciem’ czarodziejskiej różdżki, stwierdziłam, że to ten moment, kiedy naprawdę mam szansę w końcu powalczyć o spełnienie swojego małego marzenia - poprawienie sylwetki do tego stopnia, że sama będę czuć się dobrze ze sobą, nie będę musiała się wstydzić a jednocześnie przełamię się i wystartuje w debiutach Kulturystycznych w marcu 2014 r w kategorii bikini fitness.
Norbert mieszka w Poznaniu, ja w Rudzie Śląskiej, koło Katowic, więc prowadzi mnie on- Line. Dostaje wskazówki treningowe, dietę, prowadzi nadzór nad postępami na podstawie zdjęć, które regularnie wysyłam. Oprócz tego udało nam się spotkać podczas Dni Otwartych Krakowskiego klubu Relax Body Club oraz podczas VIII Trening Camp’u organizowanego przez chłopaków na terenie Klubu Fenix w Poznaniu, którego Norbert jest właścicielem. Dzięki niemu naprawdę uwierzyłam, że może mi się udać. Stosuje się do wszystkich zaleceń. Diametralnie zmieniłam tryb życia, a szczególnie odżywiania. Już po pierwszych tygodniach od naszego pierwszego spotkania, zaczęłam zauważać wyraźne zmiany w sylwetce, których do tamtej pory nie było. Startowałam z wagą ok. 64/65 kg. Początkowo trening siłowy robiłam 5 razy w tygodniu oraz dodatkowo 5 sesji aerobowych po treningu. Z czasem zaczęłam zwiększać intensywność treningu aerobowego. Efekty przychodziły z dnia na dzień. Wiadomo, były gorsze dni, kiedy nawet zdarzyło mi się coś „podjeść”, ponad zalecenia Fenix’a, ale było to już raczej „zdrowe podjadanie”. Od kiedy nawiązałam z nim kontakt, staram się dawać z siebie 100%, ponieważ mam świadomość, że poświęca dla mnie swój czas i ogrom wiedzy!

Obecnie jestem 3 tygodnie przed swoimi debiutami w kategorii Fitness Bikinii. Waga na czczo waha się między 54/55kg. Na tym etapie, robię 6 treningów siłowych tygodniowo, ukierunkowanych już na kształtowanie sylwetki, poszczególnych partii. Trening aerobowy obecnie wykonuję 14 razy w ciągu tygodnia, codziennie rano, na czczo, ok. 40minut przed pracą oraz ok. 40 minut po treningu siłowym. Intensywność jest naprawdę duża, ale organizm dobrze reaguje. Niektórym może się wręcz wydawać, że przesadzam, ale nie robie niczego brew sobie i swoim możliwością. Wychodzę z założenia, że wszystkie ograniczenia, jakie mamy, siedzą w głowie i to jest największy problem w osiągnięciu swojego sukcesu. Pomimo tego, że pracuje, studiuje, to zawzięłam się na tyle, że znalazłam czas na przygotowania. Faktycznie, poświęciłam swoje życie prywatne na rzecz treningów i pogodzenia innych obowiązków, ale teraz przygotowania są dla mnie priorytetem i wiem, że warto, choć raz w życiu zrobić coś troszkę egoistycznie, ale w 100% dla siebie, dla swojej satysfakcji. Dla mnie ogromnym osiągnięciem jest już to, co udało mi się wypracować, występ na Debiutach, będzie tylko formą ‘przełamania’ kolejnego ograniczenia a mianowicie wstydliwości.